gru 16 2003

Następny Samotny Dzień, W Moim Zasranym...


Komentarze: 2

...nawet nie umiem się zabić...musieli mnie uratować, i po co?! oni, żyją szczęśliwi, nie czują tego co ja... Może przesadzam, ale nie umiem inaczej ..., pomyśleć, taka głupia sprawa...jeden krawężnik i życie człowieka kończy się w najpiękniejszym momencie... Ogólnie mogę opisać mój pobyt w szpitalu - jakby wsadzili mnie do psychiatryka. Codziennie przychodziła jakaś p. psycholog, a ja już nie mogłam słuchać ich bredni. Teraz chcę tylko jednego, i nawet gdyby mieli mnie 10 razy ratować, to i tak to zrobię... właściwie mogę nawet teraz, pusty dom, ja i jakieś ostre narzędzia. To się wyda maniakalne, ale Ci którzy stracili najukochańszą osobę w życiu wiedzą co czuję, co myślę, czego chce...Ok kończę, nie mam ochoty myśleć, będę leżała w ciemności i rozmawiala z nim...

narzeczona_zmarlego : :
narzeczona_zmarłego
17 grudnia 2003, 16:27
ok, masz rację, ten blog, to był błąd...."dzięki za słowa otuchy"
hmmm
16 grudnia 2003, 09:18
o boze...wiesz co nie jestes jedyna osoba ktora stracila bliska osobe..pieprzysz mi tu o samobojstwie i tlumaczysz to utrata jego...jakos sobie poradzilam i wiem ze to jest mozliwe wystarczy chciec...ale latwiej jest gadac o odejsciu i liczyc na wspolczucie...jak to mowil pewien osobnik pusty beben najwiecej halasuje tak jak ty...chec samobojstwa rodzi sie w umysle i tam tez pozostaje a ci co wiele gadaja nic nie robia...ja tez moge powiedziec ze probowalam sie zabic ale nie trabilam o tym na lewo i prawo...nie ma sie czym chwalic...wez sie w garsc i nie pieprz tyle...

Dodaj komentarz