Komentarze: 2
...nawet nie umiem się zabić...musieli mnie uratować, i po co?! oni, żyją szczęśliwi, nie czują tego co ja... Może przesadzam, ale nie umiem inaczej ..., pomyśleć, taka głupia sprawa...jeden krawężnik i życie człowieka kończy się w najpiękniejszym momencie... Ogólnie mogę opisać mój pobyt w szpitalu - jakby wsadzili mnie do psychiatryka. Codziennie przychodziła jakaś p. psycholog, a ja już nie mogłam słuchać ich bredni. Teraz chcę tylko jednego, i nawet gdyby mieli mnie 10 razy ratować, to i tak to zrobię... właściwie mogę nawet teraz, pusty dom, ja i jakieś ostre narzędzia. To się wyda maniakalne, ale Ci którzy stracili najukochańszą osobę w życiu wiedzą co czuję, co myślę, czego chce...Ok kończę, nie mam ochoty myśleć, będę leżała w ciemności i rozmawiala z nim...